sobota, 14 września 2013

warka 31 - Brown Ale

 Tak jakoś wyszło, że bez zgody Jamesa uwarzyłem Browna. Ale to nieważne.


- Pilzneński 3.4 kg
- Karmelowy jasny 0.4 kg
- Carafa II 0.2 kg
- Marynka 25 g (dałem 22 g)
- Lubelski 25 g (dałem 26 g)
- Safale S-04 saszetka


Woda, słody, trochę mączki wirującej w powietrzu i zacieramy. Wody 12 litrów na 4 kg zasypu, więc zrobiła się gęsta atmosfera. 30 minut w 66', 30 minut po dogrzaniu do 70'. Temperatura trzyma się twardo, nie musiałem nawet podgrzewać tylko kilka razy zamieszałem. Tak to ja mogę codziennie piwo robić!


Sztuka nowoczesna - malowanie zacierem. Dzwonił do mnie wczoraj marszand, mieliśmy się dogadać co do nowej wystawy nad którą pracowałem ostatni rok, ale powiedział, że rzeźby z pary wodnej są już passé i najlepiej zrobię jak będę mieszał dalej.


Filtrowanie tuż przed 14.00 (wodę na zacier nastawiłem o 12.00), zwrot pierwszych litrów.


Wysładzanie zaczynam bardzo szybko, bo już ok. 20 minut po rozpoczęciu filtrowania. Jak widać na zdjęciu daleki jestem od delikatności. Brutalne lanie wody to chyba jedyna umiejętność jaką wyniosłem ze studiów.


Przenoszę na palnik pierwsze 14 litrów które zleciało, niech już w tle coś się dzieje.


 Nawet trochę się przy tym zgrzałem.


A dzięki temu zeszytowi mogę teraz (25 marca 2014) ze szczegółami opisać warkę. Notes jest absolutnie niezbędny, często podczas robienia kolejnych warek sprawdzam archiwalne zapisy i bardzo te informacje mi się przydają. A do pełni szczęścia brakuje już tylko prażonej kukurydzy.


Podsumowując:
- filtrowanie zajęło mi (wraz z wysładzaniem) równo godzinę.
- do wysładzania użyłem 9 litrów wody (70 stopni).
- uzyskałem 18.5 litra filtratu.


Jak zwykle nic nie mogło się zmarnować, więc musiałem ostro młóto przycisnąć.
Teraz już wiecie, jak powstają kręgi w zbożu :)


Wszystko szybko się zagotowało, więc 5 minut po wrzątku dodaję pierwszą partię chmielu. Granulat miałem jeszcze ze starych zapasów, więc nie dałem dokładnie tak jak w recepturze ale tyle, ile miałem pod ręką.


Skoro warka warzy się teraz praktycznie sama, czas na sprzątanie. Wiaderko z Castoramy idealnie się przydaje podczas opróżniania młóta.


 Do tego foliowe reklamówki, sztuk dwa.


Wiem, że to fajna zabawa, bo i ciepłe to, i klejące, ale trzeba uważać żeby nie naruszyć oplotu. Zwoje są dość podatne na zmiażdżenie i przez to tworzą się szpary które normalnie by mnie cieszyły, ale podczas filtrowania przepuszczają co większe kluseczki.


Where's Wally?


Czekaj, ale co dalej? Kurwa, po coś tu przyszedłem. Siku mi się nie chce. Kąpiel wezmę na Wielkanoc. Gaz zapłaciłem.


Chłodnica.


Skręcam ze sobą elementy, skupienie jak widać na najwyższym poziomie. Albo robię to pierwszy raz, albo naprawdę mi na tym zależy.


Na ostatnie 10 minut gotowania aplikuję aromatyczny.


A zaraz po granulkach we wrzątku ląduje chłodnica. 

 

Gar zdjęty z palnika, godzina 16.00. Teraz tylko czekać aż ułożą się chmieliny i można przypieczętować kolejną warkę.


Długo się przygotowywałem na tą chwilę.
Lubię obserwować stygnące rzeczy. 


Oczywiście kiedy trzeba natychmiast rzucam przyjemności i biorę się za obowiązki. Dlatego po odczekaniu półtorej godziny zabrałem się za ściąganie brzeczki.


Badania blg wyglądają jakby coś było ewidentnie nie tak, ale proszę nie mylić skupienia z obrzydzeniem. Mam bogaty zestaw grymasów na każdą okazję i czasem to normalne, że któreś ze sobą pomylę.


Czystej brzeczki uzyskałem 13 litrów (17 blg). Po dodaniu paru litrów wody mam świetny wynik 19 litrów (12 blg).


Drożdże długo dochodziły do siebie bo zalałem je zimną wodą. Ale jak widać wszystko jest ok i można zaszczepiać. Kolejna udana warka (przynajmniej na tym etapie).

***

Partnerami muzycznymi dzisiejszej warki byli między innymi:


:)